czwartek, 27 czerwca 2013

Przebudzenie snu

Dotknij mej dłoni w ciszy spełnienia, dotknij mych snów na jawie marzeń, dotknij...
To jedyne czego pragnę.
W twych oczach dostrzegam swe zmysły, które ze snu obudzone... już nie śnią...


Owady wiosenne budzą błękit nieba, drzwi do raju otwierają, kolory zmysłów pobudzają... Powiew marzeń pozwala im istnieć. Zamykają smutek w nicości, chroniąc od ran przeszłości. Sekundy marzeń dostrzegam na jawie... mój sen został spełniony.


Nie czekałam, uśpiłam nadzieję. Zakazałam myślom marzyć... A czas mijał, bezpowrotnie odchodził.
Nie czekałam, nie wierzyłam. Czasami tylko dotykając własnej dłoni, wspominałam to czego nie było...
Nie czekałam, trwałam w pogodzeniu.
Nie czekałam...
Chciałam oddać każdy skrawek ciepła mego serca. Chciałam obdarzyć szczęściem tych, którzy jeszcze czekają...
Chciałam oddać swe ciepło innej istocie. Jej szczęście byłoby moim szczęściem.
...nie miało mnie już nic spotkać...
Ale może komuś mogłam dać nadzieję, otulić skrawkami ciepła, które we mnie jeszcze istnieje? Podzielić mądrością umysłu? Wspierać każdy smutek? Tworzyć chwile szczęścia?
...gdy otworzyłam oczy, zobaczyłam krainę ciepła innej istoty...
Wtuliłam się w marzenia, widząc dar ich spełnienia. Poczułam serca bicie... ktoś ze snu wytrącił moje życie. Chwile szczęścia dotknęły mego istnienia.
...wtuliłam się w twoje serce...
Otuliłam szalem twego ciepła. Rozpoznałam twoje spojrzenie, które dla mnie jest ukojeniem.


Gdy dotykasz mej dłoni, czuję dreszcz przebudzenia... energię ciepła i twej ciszy, dającą uczucie spełnienia, smak szczęścia tak wyjątkowy.
Chciałabym zasnąć  w cieniu twych marzeń, błąkać pomiędzy myślami, dotykać sennych złudzeń, być spełnieniem realnym... ożywić sny na jawie.

Błękitny poranek...
Czuję słodycz mchu w kropelkach porannej rosy. Uśmiecham się do snu, teraz skrawka rzeczywistości. Przytulam się do marzeń, dotykam twego ciepła, otulam szalem odczuć, już prawie zapomnianych...
Ta iskra przebudzenia, ta czułość twego spojrzenia, to nie sen, to prawda... jak nagroda za lata samotnych złudzeń, za łzy bólu osamotnienia, za brak prawdziwych wspomnień.
To nie sen, to nie marzenie, to ta chwila, w której istnieję. A ja nie jestem złudzeniem. Nie śnię. Dotykam prawdziwych sekund mego życia.


W twym spojrzeniu jest cisza, w twym spojrzeniu jest spokój... ukrywam w nim swoją samotność. W twych ramionach ona nie istnieje. W zagubionym świecie marzeń odkrywam fragmenty rzeczywistości... na jawie są jej skrawki, zaledwie zarys, ale to wystarczy.
...bo przecież nie miało być nic, a jest tak wiele... 
Mogę spojrzeć w twoje oczy, zatopić w twym spojrzeniu i nic już nie ma znaczenia... Tylko ta chwila, najcenniejsze wspomnienie.

Dotknij mej dłoni w ciszy spełnienia, dotknij mych snów na jawie marzeń, dotknij...
To jedyne czego pragnę.
W twych oczach dostrzegam swe zmysły, które ze snu obudzone... już nie śnią...


Za horyzontem snów jest prawdziwe życie... miejsce mojego istnienia.
Zaufałam losowi, zaakceptowałam to co jest, dostrzegłam tu i teraz, zrozumiałam co jest ważne... tak otworzyłam drzwi do szczęścia. Ciepło popłynęło do krainy niepewności, ciepło innych istnień rozeszło się w przestrzeni smutków... Otuliło mnie swym szalem.
...ciepło dało uśmiech, uśmiech dał spojrzenie, a spojrzenie dotyk...
Wtedy zamknęłam oczy i usłyszałam ciszę... szczęście istnienia, dotyk spełnienia, dar od losu.


środa, 5 czerwca 2013

Od cukru do pieprzu, poprzez sól...

Jeśli szczęście jest dotykiem prawdziwych chwil, to jest w nim cukier, odrobina soli i kruszynki pieprzu... to prawdziwość istnienia, w którym cierpienie też jest niezbędne, aby dotrzeć do celu, zrozumieć sens drogi.


ja i ty
i to coś ulotnego, niezwykłego, niewidocznego... między nami
trochę ode mnie, trochę od ciebie
dzielimy się tym... co mamy
czasami to słodycz nieporównywalna z niczym, lukier na szczęśliwych chwilach
zdarza się też odrobinka soli
tak potrzebnej
aby nam zbyt słodko nie było
a pieprz jest jak przebudzenie, chwila innego smaku
kolor goryczy istnienia
którego też nie może zabraknąć


Wszystko ma swoje proporcje, wszystko jest czasami potrzebne... i sól, i cukier, i pieprz... Nadmiar słodyczy... powoduje mdłości, odrobina soli wzmaga apetyt, okruchy pieprzu smak wyostrzają, a przyprawy dodają aromatu... Niczego nie może zabraknąć. Niczego nie może być w nadmiarze. Wtedy przepis jest idealny, a smak przyrządzonej potrawy raduje nasze podniebienie. To tajemnica mądrości kulinarnych... przepis na prawdziwe relacje międzyludzkie, w których zabraknąć nie może niczego... wtedy są realne, nieudawane, bez fikcji istnienia, po prostu rzeczywiste.

Spoglądam i widzę. Szukam prawdziwego czasu i zaczynam rozumieć... Odnalazłam przyczynę smutku, powód chwil, wydawałoby się, nieuzasadnionych. Prawdziwe sekundy to nie tylko szczęście, to też momenty cierpienia, które dotykają naszej drogi. Tak musi być, takie chwile też muszą istnieć... są po to, aby dotrzeć do szczęścia... otrzeźwić umysł, pozwolić spojrzeć z boku... To droga, którą trzeba przejść. Poprzez ból odkrywamy istnienie, zaczynamy naprawdę czuć, że żyjemy. Ta droga to pasmo chwil, których dotykamy, a w nich słodycz, pieprz i sól, naszego życia prawdziwe barwy.


A więc...
Jeśli szczęście jest dotykiem prawdziwych chwil, to jest w nim cukier, odrobina soli i kruszynki pieprzu... to prawdziwość istnienia, w którym cierpienie też jest niezbędne, aby dotrzeć do celu, zrozumieć sens drogi. Szczęście to coś więcej niż piękne chwile, ciepło i radość, i błękit na niebie... Szczęście to również ból, narodziny i śmierć, każda prawdziwa chwila, której dotknięcie prowadzi do odkrycia sensu istnienia. W każdej sekundzie mija czas, ten moment to życie, niewielki fragment drogi... W każdej sekundzie dotyka nas ciepło, chłód, smutek, radość... czyjeś westchnienie... Czujesz, że jesteś. Dotykasz naprawdę... i nawet jeśli boli, to idziesz dalej. Każdy kolejny krok istnienia prowadzi do szczęścia, bo każda prawdziwa chwila to jego dotknięcie. Więc nie smuć się bólem, to nowe doznanie, po którego przetrwaniu, cud szczęścia zobaczysz. Twoje chwile to kroki, które przemierzają twą drogę. Przyjmij je do serca, zaakceptuj siebie... to twój los, przyjmij go, a odzyskasz szczęście. To wiele chwil, bardzo różnych, czasami smutnych, jednak prowadzących do ciepła, kolorów, uśmiechu... To droga, którą przemierzamy... To nasze istnienie mierzone w przebiegu czasowym... To realny czas naszego trwania, ciąg chwil... to prawdziwe życie.