piątek, 29 marca 2013

Przywołanie wiosny

Czekamy w dziwnym bezruchu, zastygnięci w smutku tęsknoty za twym ciepłem, zapachem i kolorami.
Przyjdź i dotknij nas promykami Słońca.
Obudź ze snu głębokiego.
Już czas...
Nie zwlekaj.


Ptaki... one czują, że już czas.
Ptaki, one nie rozumieją, są zagubione i głodne. Rozglądają się za tym co powinno być, a nie ma...
Dlaczego jest tak biało, gdzie zieleń i błękit?
One tęsknią za zapachem kwiatów...
Za promykami Słońca przebijającymi się między konarami drzew.
Za pierwszymi pąkami na delikatnych gałązkach i za zielenią łąk, tak smutno białych w tym czasie.
Dlaczego jest inaczej, skąd biel tu i teraz?
One szukają zieleni, są smutne i wystraszone...
Czyżby zbyt wcześnie przyleciały?
Czy to na pewno to miejsce?
Ale światło jest już inne, jaśniejsze...
Słońce promieniami drażni.
Pomimo białej aury, świeci jasnym blaskiem i zaprasza do wiosennego tańca.
Ptaki błądzące w zagubieniu, a rzeczywistość jak złudzenie...
Błąkają się po łąkach oblanych bielą, smutnym chłodem poranka, zimną szarością wieczorów...
Bezradne, niepewne, są jak w dziwnym realnym śnie.
Chłód je usypia... uważajcie na siebie, musicie przetrwać, jeszcze tylko parę dni.
Chłodnych chwil iluzja, rzeczywisty sen...
Ale nadejdzie ta chwila... Wtedy poczuję delikatny powiew na twarzy, który dotknie mych oczu, mych ust... oderwie od świata marzeń, realnym się stanie.
Ta chwila, ten jeden dzień... czekam na ten moment, jego cień...
Najpierw promyk dotknie moich oczu, potem wiele promyków obleje me ciało, obudzę się...
Zrobi się jaśniej, powróci zieleń, pachnąca trawą i kolorami kwiatów.
Tak jasna, z aromatem błękitu, wiosenna, jedyna... chwila, moment zachwytu i... ciepło.
Czekajcie więc w ciszy, już tu jest, czeka w ukryciu...
Zamknijcie oczy, może poczujecie bliskość jej dotyku?
Delikatne promyki otulą was ciepłem.
Zapach podrażni wasze zmysły.
Wtedy będę chciała otworzyć swoje oczy, ale nie zrobię tego...
Otworzę okno wyobraźni...
Uchylę drzwi dla promieni wiosny, przytulę się do jej ciepła.
Już czas, przygotuj się...
Las czeka, ptaki krzyczą... przywołują wiosnę.
Moje drzewa są spokojne, one wiedzą, że nadejdzie.
Odczytują to z promieni Słońca.
O poranku, gdy oczy me zamknięte jeszcze będą, ona wzejdzie...
Cichutko, bezszelestnie, z pierwszym powiewem ciepła.
Wtedy spojrzę w górę, dotknę błękitu i pierwszych promyków Słońca.
Biel zacznie zanikać, ujrzę pierwsze kwiaty.
Na gałęziach pąki będą się zielenić.
Wiosna obudzi nas o poranku, kolorami i zapachem...
Uśmiechniemy się do tych odczuć.
Przywitamy ją ciepłem naszego serca...
Witaj kochana, już jesteś... oczekiwana, najdroższa, jedyna.
Czas wstać i rozpocząć kolejną wędrówkę, obudzić zmysły o poranku.
Już czas...
I znów spojrzę na drzewa...
Dotknę ich delikatnej kory.
Poczuję ciepło istnienia.
Poczuję, że żyję.
Jak sen, który się spełnia...
Tak ja odnajdę ciszę w niezwykłej zieleni istnienia.
Więc, proszę, przyjdź już... nie zwlekaj.
Czekamy w dziwnym bezruchu, zastygnięci w smutku tęsknoty za twym ciepłem, zapachem i kolorami.
Przyjdź i dotknij nas promykami Słońca.
Obudź ze snu głębokiego.
Już czas...
Nie zwlekaj.

 

  

niedziela, 24 marca 2013

Jak mądrze kochać swoje dziecko?


Każdy z nas jest innym człowiekiem. Nie próbujmy odnajdywać odbicia swojej osoby we własnym dziecku. To inny człowiek, któremu tylko towarzyszymy podczas jego drogi.


Co kryje się pod pojęciem "wychowywanie dziecka"? Czy nasze dobre rady? Czy może ciągła krytyka? Spojrzenie pełne miłości, czy też pretensje o wszystko, najmniejszy drobiazg? Wskazywanie niedociągnięć, czy może przytulenie każdego dnia? Dzielenie się sobą, czy oczekiwanie oddania i posłuszeństwa? Miłość czy władzę? Nagrodę czy naganę? Ciągłe uwagi, czy wspólne spędzanie czasu? Złość noszoną w sobie...
- Czego ono znowu chce, przecież jesteśmy zmęczeni?
- Chyba im przeszkadzam, to przeze mnie są smutni...? Nic nie powiem, po co mają mieć więcej zmartwień...
Czy te pytania są właściwe? A może kryją odpowiedzi? Czy przytulając dziecko każdego dnia, przebywając blisko niego, odnajdziemy szczęście? To odpoczynek, to relaks i najpiękniejsze chwile... To dzielenie się sobą, dawanie miłości, a nie jej oczekiwanie. Zatrzymaj się i pomyśl, czy na pewno wiesz co oznacza wychowywanie własnego dziecka?

Nie polega na wskazywaniu drogi, tylko na pójściu z nim tym szlakiem. To droga twojego dziecka, nie twoja...
Nie wolno nam mówić jak powinno być, powinniśmy pokazywać jak należy żyć, być wzorem dla naszego dziecka, obiektem jego obserwacji... Przekazywać wartości, które sami wyznajemy, a tym samym ujawniać i dobre, i złe strony życia. Jeśli będziemy mówili o tym w co sami nie wierzymy i co zaprzecza temu co robimy, to z tego wychowywania nic nie wyjdzie... To fikcja. A dziecko to czuje, jest zbyt prawdziwe, aby zaakceptować taki stan...
I co ważne... Dziecko to przyjaciel, partner, a nie własność. To  ktoś wyjątkowy, ktoś kto musi czuć, że jest przez nas kochany za to jaki jest, a nie za to jakiego chcemy go widzieć.
Tak czuję, tak robię, to o to w tym chodzi... Tak myślę... Czy jestem w błędzie...?


WIĘZI
Często rozmawiam z rodzicami, których drogi z dzieckiem rozeszły się dawno temu... Jednak dostrzegli to, gdy nie pozostało już prawie nic, niknące więzi. Wiem, że trudno w to uwierzyć, ale coraz częściej spotykam się z takimi przypadkami. Dlatego z dzieckiem trzeba robić dużo rzeczy wspólnie, dzielić z nim swoje pasje (jeśli się je ma...), swoje życie, jakie by nie było, niczego nie udawać, robić to od zawsze do... nie ma granicy.
Najsilniejsza więź powstała między mną i moim młodszym dwunastoletnim synem... pod wodą, podczas wspólnego nurkowania. To tam, robiąc to razem, przekonaliśmy się, że możemy sobie ufać. Mój syn jest moim partnerem nurkowym i wiem, że mogę na nim polegać, mogę mu zaufać. To działa w dwie strony. Nurkowanie było marzeniem mojego dziecka. Pierwszy raz dotknęłam głębin właśnie dla niego. Obecnie to nasza wspólna pasja... rozmowy, wyprawy, niezwykła więź.
Czasami mam wrażenie, że on mnie teraz kocha dwa razy mocniej... Jestem dla niego kimś naprawdę ważnym.
I mogę mówić szeptem, on zawsze słyszy...

INNY CZŁOWIEK. PRAWDZIWY ŚWIAT
Każdy z nas jest innym człowiekiem. Nie próbujmy odnajdywać odbicia swojej osoby we własnym dziecku. To inny człowiek, któremu tylko towarzyszymy podczas jego drogi. Syn nie jest swoim ojcem, córka nie jest matką... Mamy inne marzenia, inaczej odczuwamy, co innego lubimy robić. Wiem, że każdy z moich synów jest inną osobą, inną niż ja, a jednak dzielimy się sobą, mamy głębokie więzi, odnajdujemy nici porozumienia... pomimo naturalnej inności, którą akceptujemy, którą podziwiamy...
Dziecku trzeba ukazywać prawdziwe życie, również naszą ułomność, nie wolno idealizować rzeczywistości. Ono uczy się poprzez obserwację, również (a może przede wszystkim) przeżywając coś z nami. Po urodzeniu ma pewne predyspozycje, cechy, które mogą rozwinąć się w różnym stopniu. Dziecko uczy się od nas, obserwuje, przyswaja wzorce i na bazie tych doświadczeń buduje i rozwija swoją własną osobowość. Ale nasze dziecko, to nie my, to inny człowiek, chociaż mamy bezpośredni wpływ na kierunek kształtowania jego indywidualnych cech.


SYTUACJA FINANSOWA
Wiem, że sytuacja finansowa rodziny może mieć wpływ na wychowywanie dzieci. Rodzice, którzy walczą o przetrwanie, nie mają czasu i sił, aby myśleć o tym o czym tutaj piszę. To okrutne i niestety, prawdziwe. Ale przyznam, że też należę do osób, które bardzo dużo pracują. Nie mam wyboru... A jednak próbuję znajdować czas... Wiem czym jest ubóstwo, wiem, jak może boleć... Pamiętam... Gdy byłam dzieckiem, nadrabiałam to swoimi możliwościami intelektualnymi, działało... Czy walka o przetrwanie musi przenosić się na dzieci? Czy one też muszą zacząć walczyć? Uczyć się sprytu, chodzenia na skróty...? Nigdy nie próbowałam być sprytniejsza od innych, dobrze się ustawić, nie potrafiłabym tak myśleć. A moi rodzice tego ode mnie nie oczekiwali... Doceniali moje własne starania... Dlaczego? Naprawdę, nie wiem.

KRYTYKA
Czy aby na pewno, mówiąc naszemu dziecku, że powinno się uczyć, zmienić zachowanie, robić rzeczy ważne, pomagamy mu?
Czy nie byłoby lepiej, gdyby samo wypowiedziało te słowa?
Czy nie powinno być tak, że ono widzi w jaki sposób my pracujemy, jak się angażujemy, dostrzega nasze zadowolenie, a nie słyszy ciągłe narzekania?
Czy nie zaprzeczamy sami sobie?
Jak młody człowiek może chcieć się uczyć, jeśli nie widzi korzyści z tego płynących? Korzyści, które powinien zauważyć u swoich najbliższych...
No chyba, że znajdzie inny powód... Tak też bywa...
Jak wiele zależy od naszego podejścia do życia? Zadowolenia z każdej chwili?
Jeśli nie odnajdujemy w sobie radości przeżywanych chwil, szczęścia o poranku, refleksji wieczorami, wyciszenia w głębi naszych myśli, to co przekazujemy każdego dnia własnemu dziecku?
Zniechęcenie, ciągłe narzekanie, uczucie niezadowolenia?
Nie tak powinno być...
Zacznijmy od siebie, zmieńmy siebie, a dopiero potem próbujmy "naprawiać innych", a w szczególności nasze dzieci, które nie potrafią się bronić, ale mogą się od nas odwrócić...


NAJ...
Parę dni temu mój dwunastoletni syn podjął ze mną rozmowę na temat... dzielenia tortu. Zaczął mi tłumaczyć, że niektórzy rodzice robią źle, dając więcej słodkości dzieciom. Powiedział, że jeśli do podziału mamy cztery kawałki tortu, a wśród chętnych są trzy osoby, w tym jedno dziecko, to najgorszym rozwiązaniem jest oddanie ostatniego kawałka dziecku. To wypowiedź mojego syna...
Zapytałam go, dlaczego tak uważa?
Powiedział, że według niego wszyscy są tak samo ważni, nie ma powodu, aby kogoś wyróżniać.
Zapytałam więc, jak ja bym zrobiła, jak on myśli?
Odpowiedział, że podzieliłabym równo, dając do zrozumienia dziecku, że ważny jest każdy, a w szczególności, że rodzice nie są mniej ważni od dzieci.
A później usłyszałam, że jestem dla niego kimś wyjątkowym. Wtedy mocno go przytuliłam...
To dlatego moi chłopcy zawsze ustępują miejsca w autobusie, czy tramwaju... dlatego potrafią pomóc starszej osobie, która niesie ciężkie torby... dlatego nie są zapatrzeni w siebie, dostrzegają innych i ich potrzeby.

BRAK CZASU. RAZEM
Wracasz z pracy, czujesz zmęczenie, ciężkie powieki... A ono spogląda tymi swoimi zdziwionymi oczami, tak blisko podchodzi... Ale czego tak naprawdę oczekuje? Czy na pewno nie zrozumie? Prawdziwe zachowanie, autentyczne zmęczenie daje... zrozumienie. Ono to widzi. Chce się przytulić. Chce być blisko. O czym myśli? Pozwól mu zaopiekować się sobą, otoczyć ciepłem, ono też rozdaje promyki miłości, chce to okazywać. Pozwól... Posiedź przy swoim dziecku, przymknij oczy, ono otuli cię miękkim kocem. Tak będzie. Tylko uwierz... i bądź prawdziwy.
Nie zajmuj sie tylko pracą... Spróbuj cieszyć się życiem, nie zamieniając go w ciąg zdarzeń, na które nie masz żadnego wpływu. Poszukaj czegoś tylko dla siebie. Spróbuj odpoczywać robiąc coś wyjątkowego... Twoje dziecko to zauważy. Twój syn przyłączy się do ciebie. Twoja córka cię przytuli i zacznie spoglądać na ciebie z dumą.
Co można robić? To co lubisz...
Przeczytać książkę, syn usiądzie obok ciebie i też zacznie czytać...
Przypomnieć sobie co dawno temu powodowało mocne bicie twojego serca... Jakiś sport, może spacery po lesie, może podróże...? Większość rodziców twierdzi, że nie ma czasu na takie dodatkowe zajęcia. A ile czasu spędza przy telewizorze? To wybieg, to kłamstwo... to usprawiedliwienie... Nie mamy nic swojego, bo nie chcemy mieć... A jeśli nie mamy, to czym możemy się podzielić z dzieckiem?
Dając dziecku siebie, dajemy miłość, która jest podstawą istnienia... gwarantem szczęścia w dorosłym życiu naszego potomstwa.


ROZŁĄKA
Rozstanie jest bólem dla każdego, dla syna, dla córki, dla ojca, dla matki... Ale rozłąka nie jest czymś ostatecznym. Trzeba starać się to zmienić... A jeśli musi trwać... ze wszystkich sił karmić więź, która zrodziła się wcześniej.
Jak poradzić sobie z cierpieniem rozłąki? Czy to jest możliwe? Chcę wierzyć, że tak... chociaż to bardzo trudne. Wymaga ogromnych chęci, prawdziwych starań i woli przetrwania... głębokich uczuć, wyjątkowych więzi, które rozstanie może nawet wzmocnić.
Czasami wystarczy krótka chwila, raz na jakiś czas, aby nadrobić tygodnie.
Ta chwila jest wyjątkowa, nie wolno jej zgubić, nie zauważyć.
Takich chwil pragnie każdy, dziecko i rodzic... a rozłąka powoduje, że zaczynamy je dostrzegać.
Więc szukaj tych chwil, dbaj o nie i pogłębiaj uczucie. Nie pozwój, by rozstanie je niszczyło. Czasami, paradoksalnie, rozłąka przybliża, pogłębia więzi. Rozstanie powoduje, że dotykamy tęsknoty, prawdziwego uczucia utracenia czegoś ważnego, czego nie docenialiśmy tak bardzo, gdy było w zasięgu ręki.
Rodzic, który jest daleko, może być bliżej dziecka, niż ten, który jest przy nim. Ten, który jest blisko nie dostrzega tych chwil, bo jeszcze nie wie jaki ma skarb i co może stracić.

WŁAŚCIWY CZAS
Pragnienie dziecka jest jak zaproszenie. To drzwi, które są otwarte. Ono nie musi prosić o miłość, to uczucie czeka z otwartymi rękami rodziców. To drzwi do serca.
Gdy jesteśmy przygotowani na nadejście dziecka, na spotkanie z nim, gdy czekamy na nie z niecierpliwością, te drzwi są już otwarte...
Dlatego bardzo ważne jest, aby dziecko było oczekiwane.
Każde zasługuje na kochających rodziców, na miłość, o którą nie musi prosić.
Matka, dla której syn jest... ciężarem. Ojciec, któremu córka przeszkadza w realizacji marzeń...
Dziecko nie powinno być zaskoczeniem, tylko oczekiwaniem.
Wtedy jego nadejście jest największym szczęściem.


CO TERAZ
Tę trudną drogę pokonujemy z naszym dzieckiem od momentu jego poczęcia. Nic nie zwróci utraconych, zniszczonych chwil. Każda odrobinka czasu razem to kolejny krok.
Gdy nasze dziecko dorasta pozbawione naszej prawdziwej miłości, nie ma już drogi odwrotu. Być może w życiu dorosłym do nas powróci, ale już nigdy nie odzyskamy utraconych więzi.
Naturalne więzi, które istnieją od chwili poczęcia, można budować i wzmacniać, ale można je też okaleczać, traktować chłodem i wyrafinowaniem. Wtedy stają się coraz słabsze, zanikają, a my tego nie dostrzegamy.
Nie są potrzebne pieniądze, aby powiedzieć dobre słowo...
Nie jest potrzebny czas, aby ucałować na dobranoc, okazać zainteresowanie...
Rozmowa... tak ważna w życiu dziecka. Rozmowa z ojcem, z matką...
W wielu rodzinach rozmowy nie istnieją, kontakt z rodzicami przypomina musztrę...
Czy znacie marzenia waszych dzieci, obawy i niepokoje?
Czy rozmawiacie o tym co przeżywają, czy tylko o odrobione lekcje pytacie?
Czy idziecie razem na spacer? To tylko chwile, ale jak ważne...
Kochajmy nasze dzieci, kochajmy mądrze... Dajmy im siebie, oddadzą z nawiązką...


MYŚLI DZIECKA
Co czuje dziecko, gdy spogląda na nas? Tymi wielkimi zdziwionymi oczami... Jest w nich wyjątkowa szczerość. Nie niszczmy tego... To skarb.
O czym ono myśli?
Spróbuję sięgnąć pamięcią wstecz... Czy to możliwe? Czy pamiętam moje myśli?
... Bądź przy mnie, gdy mi smutno. Czy mój smutek cię denerwuje?
... Rozmawiaj ze mną i słuchaj tego co mówię, nie zbywaj mnie wymijającymi odpowiedziami.
... Wytłumacz, jeśli zrobię coś źle. Proszę, nie krzycz na mnie... Nie chcę już słyszeć podniesionego głosu.  Czy to przeze mnie?
... Ja jeszcze wszystkiego nie wiem, dopiero się uczę i bardzo chcę się dowiedzieć... Powiesz mi? Pokażesz? Nie masz czasu? Jesteś zmęczony? Znowu robię coś źle...
... Bądź ze mną naprawdę... chociaż parę chwil dziennie, to wystarczy. Będę czuć, że cię mam, że ci na mnie zależy...
... Przytul mnie, gdy płaczę. Nie mów, że nie ma powodu...
... Nie krytykuj mnie stale. Czasami też robię coś dobrze. Czy wtedy brakuje ci słów? Czy naprawdę jestem do niczego?
... Kochaj mnie, tak jak ja ciebie kocham, bezwarunkowo.
... Baw się ze mną, a nie przyglądaj mojej zabawie. Czasami mam wrażenie, że ci przeszkadzam. To moja wina, dziecko nie powinno przeszkadzać rodzicom, oni przecież ciężko pracują, są zajęci, zmęczeni...
Czy mama wie, że synek w nocy popłakuje?
Czy tata zauważył łzy na policzkach swojej córki?
Małe krótkie życie i "małe" problemy, ale nie dla dziecka, tylko rodzicom tak się zdaje.
Ono musi wiedzieć, że może powiedzieć o wszystkim i zawsze odnajdzie zrozumienie... że go nie zawiedziemy, nie będzie krytyki ani narzekania, tylko próba zrozumienia, prawdziwe wysłuchanie.
Trzeba mieć w sobie cierpliwość oczekiwania na chwilę, w której dziecko odważy się to powiedzieć.
Ono chce zaufać. Ale dowie się, że nie zawsze może. Po kolejnych porażkach, znowu będzie próbowało. Jeśli nie wyjdzie, całe życie będzie miało wątpliwości...
Czy otworzy się ponownie, jeśli wcześniej zetknęło się z krytyką własnych odczuć? Stworzy swój świat, swoje bezpieczne miejsce, do którego nie dopuści ani mamy, ani taty. Będzie samotne. Czy kiedyś się jeszcze odważy zaufać?

CUD
Dziecko cudem jest...
Czy rodzice o tym wiedzą, że to dar największy, dar szczęścia i miłości?
Na samym początku nieporadne, zależne od nas, jego życie jest w naszych rękach.
Później wstaje, wyrywa się z naszych objęć... Próbuje poznawać świat, a my jesteśmy pełni obaw...
To trudny moment, ale ważny. To od nas zależy, czy dziecko będzie potrafiło żyć samodzielnie.
Nie wolno narzucać mu naszych schematów myślenia, naszych cech indywidualnych. Możemy tylko być obok, przejść z nim tę trudną drogę, być świadkiem jego rozwoju. Kształtowania się nowego człowieka, jego wyjątkowej osobowości.
Im mniej będziemy mu przeszkadzać w poznawaniu świata, tym będzie silniejsze.
I nie wyręczajmy naszego dziecka... Zwykłe codzienne obowiązki, gdy stają się przyzwyczajeniem, przestają być ciężarem... Czy to samodzielne zjedzenie posiłku, czy zrobienie lekcji, czy porządki... Samodzielność w prostych sprawach skutkuje samodzielnością w przyszłym dorosłym życiu.
Pozwólmy mu robić błędy, a później je naprawiać.
Pozwólmy uczyć się życia, bez tworzenia fikcji...
Pozwólmy mu dorosnąć i stać się wyjątkowym człowiekiem.
Nie przerzucajmy na swoje dziecko własnych niespełnionych marzeń.

KOŁYSANKA DLA MOICH SYNÓW (fragment)

"Śpij maleńki, mój kochany,
jesteś blisko swojej mamy.
Śpij synku, śpij.
O czymś pięknym śnij."


piątek, 15 marca 2013

Wiosenny sen

Zatapiam me dłonie w kolorach kwiatów, czuję ich dotyk, ich czułość... ciepło mych marzeń. Chcę tam pozostać. Opadam na zieleń, jak liść jesienią. Otulona ciepłem istnienia... zasypiam.


Gdy zamykam oczy, odnajduję Słońce. Uśmiecham się i czuję ciepło w moim sercu. Wiem, że za chwilkę powróci ze swojej wędrówki. Już nie będę musiała o nim śnić... marzyć o dotyku jego promyków... śnić w błękicie. Stoję na jego drodze i czekam... przyjdź do mnie, proszę, przytul swym ciepłem... rozgrzej głębię mego serca. Potrzebuję cię.


Idę ścieżką. Słońce przebija się między konarami drzew. Dokąd tak podążam?
Czuję na twarzy delikatny powiew wiatru. Moich dłoni dotykają promyki Słońca... niezwykłe ciepło zwykłych chwil... wystarczy je zauważyć. Jest przyjemnie, jest miło. Ta chwila jest wyjątkowa.
Moje dłonie wędrują ku Słońcu. Drażnią promyki swoim dotykiem. Kołysanka serca otula moje zmysły.
Czuję ciepło w tym świetle. Wzbiera we mnie energia życia...
Chcę biec przez las... dotykać promyków skradających się między drzewami.
Zieleń traw mnie ośmiela. Chcę tańczyć... ale niech nikt nie patrzy, tylko ja i drzewa.
Taniec marzeń... między konarami, rozdaję uśmiech mym snom, niech się spełnią.
Biegnę przez łąki. Dotykam trawy... miękka i wilgotna, chłodzi me stopy poranną rosą. Czuję jej muśnięcia i uśmiech mego serca. Dotyka mych marzeń, dotyka mych snów... jestem szczęśliwa.
Zatapiam me dłonie w kolorach kwiatów, czuję ich dotyk, ich czułość... ciepło mych marzeń. Chcę tam pozostać. Opadam na zieleń, jak liść jesienią. Otulona ciepłem istnienia... zasypiam.
Piękne te chwile.
Odnalazłam przytulenie...


Otwieram oczy... Czy to był sen?
Za oknem chmury... Dlaczego Słońce schowało się za nimi? To było złudzenie? A może zapowiedź? Za moment... za chwilę... może marzenie jawą się stanie?
Ja czekam... Jestem tutaj, przytul mnie, proszę... drobinkami ciepła. Owiń kołderką moich marzeń. Nie pozwól chmurom zamknąć mnie znowu w głuszy myśli i pragnień.
Chcę biec przez łąki w otuleniu własnego ciepła, w świetle mego istnienia...
Ta chwila jest w mym sercu, w nim światło spojrzenia... Podążam w ciszy, chcę dotknąć pierwszych promieni... Tam mój kierunek, ku iskierkom światła, które skrywam w sobie...
Więc żyj wśród promieni, otul się ich szalem, śnij...
Jutro nadejdzie... ciepło i przytulenie... światło i wyciszenie. Taniec twych marzeń, twoje ukojenie.
Mej twarzy dotknie promyk słońca, me oczy podrażni światło...
Mój sen... ten, na który czekam.
Jeszcze tylko parę chwil...
I zaświeci.
W jasności poczuję ciepło.
Jeszcze tylko...


sobota, 9 marca 2013

Ukryta przed cierpieniem

Przez jakiś czas ma wrażenie, że widzi inaczej, czuje inaczej, słyszy inaczej...
Tkwi w niemocy, odcięta od własnych emocji. Żadne bodźce jej nie dotykają.
Przetrwa te chwile...


Ona wie, że nadejdzie ta chwila, chwila próby zmierzenia się z najtrudniejszym... chwila, którą będzie musiała przetrwać. Przygotowuje się do tego. Chce być silna. Boi się, że nie da rady... chociaż bardzo chce, bardzo się stara.
Ona musi zebrać w sobie siły, pokonać strach.
Dociera do samej siebie. Odnajduje własną moc. Jednak nie może przewidzieć jak zareaguje...
Ta chwila jest blisko, coraz bliżej...
Boi się.

Już wie co się wydarzy... wie, że zetknie się z bezwzględnym atakiem zdarzeń. Jej serce dotknie cierpienia. Boi się, naprawdę.
Chce odnaleźć miejsce, gdzie tych odczuć nie ma...
Szuka ciszy, spokojnego spojrzenia... Szuka miejsca wytchnienia.
Czeka...
Już wie, że to nieuniknione.
Chce tylko przetrwać.
Przetrwać i móc nadal odczuwać, dostrzegać piękno i ciepło tego świata.


Przychodzi ten dzień. Ona czuje spokój. Widzi jak przez mgłę... jakby coś ją otaczało, jakby odnalazła azyl.
Jest wyciszona, rozgląda się dokoła...
Czuje swoją izolację, oddzielenie od świata zewnętrznego. Jest schowana we własnym kokonie powstrzymującym reakcje na bodźce.
Jakby była tylko obserwatorem sceny, na której rozgrywa się dramat.
Ona jest z boku, na zewnątrz, otoczona mgłą spokoju, zatraca własne reakcje, znikają emocje.
Docierają do niej pojedyncze słowa, jakby były obce.
Wydawałoby się, że reaguje właściwie, lecz nic nie wzbudza jej emocji.
Jej serce się wyłączyło.
Jest cisza...
Tam pozostanie, tam przetrwa...

...jakbym nagle przestała czuć cokolwiek
są chwile, gdy zaczynam płakać, nie wiem dlaczego
czas płynie, zdarzenia przesuwają się obok mnie, jak fotografie kolejnych chwil, przebłysków świadomości
jednak ja tkwię psychicznie w jakimś dziwnym zawieszeniu
ale to chyba przejściowe
na pewno...

Jej umysł zabezpiecza się przed tymi wydarzeniami, blokuje jej odczucia.
Przez jakiś czas ma wrażenie, że widzi inaczej, czuje inaczej, słyszy inaczej...
Tkwi w niemocy, odcięta od własnych emocji. Żadne bodźce jej nie dotykają.
Przetrwa te chwile...


Dopiero po dłuższym czasie otwiera się jej serce.
Najpierw są łzy, nie może ich powstrzymać, nie może odnaleźć źródła.
Jakby płakała jej dusza... a świadomość przyczyny jeszcze nie dotarła do umysłu.
Przez te dni jej serce było zamknięte, również dla niej. Nic nie czuła, nie była w stanie przeżywać, została odcięta od emocji.
Teraz się obudziła...
Umysł odblokował świadomość.
Dzisiaj powróciła i już pozostanie. Taka jak dawniej.

Czy taka obronna reakcja świadczy o słabości, czy o jej sile?
Czy nieświadome wyłączenie własnych emocji w najtrudniejszym momencie jest właściwe?
Czy cierpienie wzbogaca, czy okrada nas ze złudzeń?
Czy jednak lepiej przetrwać zimę, aby wiosnę zobaczyć?

Co ją ochroniło? Co było przyczyną? Dlaczego tak zareagowała?
Te chwile to było teraz i to teraz najbardziej boli.
Wspomnienie jest już przeszłością, a więc minęło, nie istnieje.
Nie odczujesz realnego bólu wspominając, to tylko złudzenie.
Cierpienie to ta chwila, dlatego ona się ukryła.
We wspomnieniach te chwile nie istnieją.
Ona, ta prawdziwa, nie pozwoliła na cierpienie, ochroniła jej ciepło, delikatność, spojrzenie.
Ona ją rozpoznała i istnieją razem, ona zawsze będzie ją chronić...


niedziela, 3 marca 2013

Zaginione ciepło


Natura stoi u twych drzwi, czeka aż ją zauważysz, przebija się przez ściany szarości, próbuje dotrzeć do twych marzeń.
Po prostu jej pozwól...
Zaufaj swoim snom, zaufaj tęczy marzeń. Tam serce twe, tam miłość twa. Obudź się...


WŁASNE

Masz w sobie ciepło, ukryte iskierki życia... Wystarczy ich dotknąć, uświadomić sobie, że istnieją.
Masz w sobie Słońce, jasne, gorące. Jego blask onieśmiela. Ale ty nie wierzysz, nie czujesz jego ciepła...
Zatrzymaj się na chwilkę.
Zastanów się, bo warto.
Otwórz swoje serce i przytul się do niego.
Otwórz swoje dłonie, w nich jest światło.
Uwierz, że istniejesz. Masz ogromną siłę. Moc przetrwania jest właśnie w tobie. Nikt nie może pomóc ci bardziej niż ty sam sobie.
Więc uwierz i weź w swoje dłonie własne serce. Jego ciepło i niezwykłą chęć istnienia.
Iskierka życia jest w tobie. Poszukaj jej, nie bój się, poczuj jej moc, tam serce odnajdziesz i ból minie.
Pozostanie spokój, ciepło i... błękit.


ODDANE

Spoglądam przed siebie... W oddali szare cienie, czasami coś przemknie blisko mnie.
Nie widzę szczegółów. Cóż to było? Czyżby człowiek?
Wpatruję się bardziej, dostrzegam zarysy... Czuję, że ktoś jest blisko, a jednak... tak daleko? Próbuje mnie dotknąć?
Zauważam łzy. Myśl bólu przenika me serce. Skąd to uczucie?
Spoglądam na łzę. To czyjeś cierpienie...
Potrzebne przytulenie, odrobina czułości jest jak schronienie.
Przytulam do serca to biedne istnienie. W dłoniach niosę światło, w dłoniach chowam życie...
Rozświetlam drogę. Oddaję swe ciepło.
Pragnę, aby łza zastygła w bezruchu, w zapomnianym istnieniu tęsknot i bólu.
Oddam ci swe ciepło i błękit mych marzeń, tylko już nie tęsknij do nieistniejących zdarzeń.
Ukoję twój ból i poczekam na uśmiech.
Poczekam na twe szczęście...
A gdy ujrzę twój spokój i spojrzenie głębokie, poczuję chęć życia, prawdziwy mego serca spokój.
Bo gdy miłość budzi czyjeś szczęście, jest jej coraz więcej... a serce rozpiera jej ogrom i moc.
Więc dotknij mego ciepła i szczęśliwy bądź.
Bo gdy daję coś z siebie, dostaję dużo więcej, a promyki miłości w mym sercu świecą jaśniejszym światłem.
Nawet odrobinka ciepła, którą daję, jest dla mnie jak iskierka życia, więc bądź i przytul się do serca mego.
Gdy odzyskasz spokój, odejdę...


ODNALEZIONE

Dzisiaj o poranku, gdy otworzyłam oczy, poczułam dotyk promieni. Jak to możliwe? Skąd Słońce w moim pokoju?
Dzisiaj o poranku... czekało na mnie światło Słońca, jego ciepło otworzyło moje oczy.
Natura stoi u twych drzwi, czeka aż ją zauważysz, przebija się przez ściany szarości, próbuje dotrzeć do twych marzeń.
Po prostu jej pozwól...
Zaufaj swoim snom, zaufaj tęczy marzeń. Tam serce twe, tam miłość twa. Obudź się...
Gdy pozwolisz drzewom dotknąć swego serca, wzlecieć marzeniom do chmur, promykom Słońca obudzić iskierki życia, poczujesz prawdziwe szczęście, dotkniesz własnego ciepła, którego tak bardzo ci brakuje.
I dzisiaj o poranku poczułam serca bicie, dotknęłam jego ciepła, poczułam swoje życie...
A wszystko dzięki Słońcu, barwnej tęczy marzeń...
Za chwilkę pójdę do lasu, dotknę konarów drzew. Wiem, tam będę naprawdę szczęśliwa. 
Dziękuję za ten uśmiech. Uśmiech o poranku. Za promyki, które budzą chęć do życia.
Dziękuję za drzewa i błękit nieba, za wiatr we włosach i iskierki światła na moich źrenicach.
Dziękuję za serce, które odnalazłam. Za ciepło, które mogę komuś oddać.
Dziękuję za spokój, który pozwala żyć. I za spojrzenie, które odnajduję w błękitach.
Dziękuję za życie, bo cudem jest. Największym darem, który trzeba docenić. Pokochać i zaistnieć w końcu naprawdę.
Dziękuję ci Słońce, za ten poranek...
Wiem już, że warto żyć.